Jego zapach kojarzył się mnie…
Jego zapach kojarzył się mnie…
Jego zapach kojarzył się mnie i mojemu bratu, dzieciom z miasta, z letnią łąką i krowami porykującymi tęsknie na pastwisku. Muślinowy w dotyku, czasami lekki jak mgiełka, kiedy indziej pergaminowocienki. Bywało, że  rozpościerał się miękką, puszystą pierzynką, a kiedy indziej wyglądał jak zmarszczki na gładkiej tafli jeziora. Podpieczony, smakowicie brązowiał,  stawał się pyszny i chrupiący. Właściwie poza nami nikt go nie lubił, inne dzieci, gdy go przypadkowo wyłowiły, dostawały gęsiej skórki na jego widok, a i niektórym dorosłym obrzydzenie ściskało gardło.
Czas leci i teraz mleka już się nie gotuje…