Ulubione buty
Kupowanie tych butów było czymś wyjątkowym. Po raz pierwszy spotkałam ekspedienta, który wyraźnie kochał to, co robił. Ułożył przede mną kilkanaście par butów i zalecił przymierzenie każdej z nich oraz przespacerowanie się w niej pod jego czujnym i fachowym spojrzeniem. Pierwsze z nich wydały mi się od razu tymi wymarzonymi, ale posłusznie wykonałam program zlecony przez tryskającego humorem ekspedienta. Były to buty trekkingowe, skonstruowane tak, że każdy wykonany w nich krok zmuszał wręcz do wykonania następnego. Przy chodzeniu w nich moje ciało wprawiane było w lekkie kołysanie a nogi zmierzały do przodu z lekkością, jakiej nie doświadczyłam w innych butach. To były buty do chodzenia wyłącznie do przodu! Gdy na koniec owej prezentacji sprzedawca zapytał o mój wybór, wskazałam na te, które stały się moją „miłością od pierwszego spojrzenia”. Jego uśmiechnięta dotychczas twarz, spochmurniała. Poniosłem klęskę – rzekł. Wybrała pani najtańsze buty.