W drodze...
Nasze całe życie to jedna droga z różnymi zakrętami i przygodami. Czasami spotyka się na tej drodze ludzi niezwykłych, a czasami można się wykoleić, aby znowu powrócić na szlak.
Miałam niezwykłe spotkanie na szlaku z Morskiego Oka przez Szpiglasową przełęcz do Doliny pięciu stawów w Tatrach. Szlak jest bardzo widowiskowy a wtedy była niezwykle piękna pogoda. Najpierw nabiera się szybko wysokości i pierwszy widok to całe Morskie Oko z Góry a drugi do Morskie Oko i Czarny staw pod Rysami równocześnie. Szpiglasowa przełęcz to miejsce gdzie widzi się z jednej strony te dwa stawy a po dwóch krokach już Dolinę Pięciu Stawów. Właściwie to ludzi było niewiele a ja wędrowałam sama. Ze Szpiglasowej Przełęczy jest skała o dużej gładkiej powierzchni ostro nachylona na której są łańcuchy i tak na leżąco należy się ślizgać trzymając się łańcuchów. Gdy ja byłam tak w połowie tych łańcuchów, nagle widzę mężczyznę w wysokich butach z reklamówką w ręce jak idzie tuż nad tymi moimi łańcuchami. Widok był niezwykły bo szedł szybko, pewnie i jak gdyby po płaskiej powierzchni. Zjawił się nie wiadomo skąd, bo nie widziałam, żeby ktoś za mną szedł. Aż mi dech zaparło. Przeleciał jak meteor a ja uważnie przeszłam i za zakrętem go spotkałam. Zwykle ludzi nie zaczepiam, ale w tej sytuacji nie darowałabym sobie. Ciekawość mnie korciła okropnie. No i zagadałam. Wytłumaczyłam mu, że jak długo po górach chodzę czegoś podobnego nie widziałam. Jak on to zrobił. Odpowiedź była prozaiczna. Jestem komandosem i ćwiczę. Bardzo sympatyczny młody człowiek.
Góry są magiczne i ludzie, którzy wspinają się na szczyty też ale w zależności od tego na jakiej znajdują się wysokości. Wędrówka szczytami należy do koneserów szanujących przyrodę i drugiego w drodze spotkanego człowieka - towarzysza, z którym złączony jest drogą, tą samą drogą.