Oswajanie. Wiersze Jadwigi Goraj
Przypływ
Leżę w sanatoryjnej wannie
Promień słońca przez górną szybę
Łaskocze szyję
Jak kiedyś w ogrodzie
W nagrzanej słońcem
Wodzie w balii.
Tylko patykowate nogi
Rozpryskujące niefrasobliwie pianę
Zmęczyły się drogą
I leżą jak kłody.
Bursztyny
Nizam rozsypane bursztyny
Pamiątkę młodości.
Owinę je wokół szyi.
Może uda się życie spiąć
Jak kolię.
Pełnia
Bólem opukałam
Sekrety ciała.
Niewiedzą rozpoznałam
Świat.
Lękiem dotknęłam
Tajemnic życia.
Niemożnością przekroczyłam
Granice.
Już dość znoszone...
Już dość znoszone
To życie.
Poszarpane na sercu
Poprzecierane w stawach
Z postrzępionymi nerwami
Błędami, słabością przetkane.
Co jakiś czas
Cerowane zastrzykiem
Supłami poprawy wzmacniane
Pracowicie sklejane postanowieniami
I maścią.
A jednak zdarza się mu
Zachwytem rozpłomienić.