Ona czyli ja
Przegląda się w lustrze – taki drogi krem, a zmarszczek przybywa.
I włosy musi już podmalować. Nikt nie jest doskonały.
Ale nie ma cellulitu – to genetycznie uwarunkowane. Nie miała babka, nie miała matka – to niby dlaczego ona miałaby mieć?
Potem w kuchni – krótka rozmowa z expresem: czarna, mocna, 180 ml.
Z gracją wyjmuje mleczko z górnej półki w lodówce.
Równolegle – pstryk pilotem i za moment komputer jest gotowy.
Chwila na „pocztę”:
– Mamo – wpadnę na kolację, – pożyczysz samochód?
– Pod warunkiem, że sprawdzisz olej i zatankujesz.
I krótka piłka:
– Dzięki – aż tak mi się nie śpieszy...
Potem prasówka, plotki.
Czy to już uzależnienie ? Nie, to tylko przyzwyczajenie.
Uprawia ogród, seks i sport – w dowolnej kolejności.
I te jej maksymy: – „prawdziwa dama nigdy się nie śpieszy i do twarzy jej w każdym kapeluszu”
Kobieta uporządkowana – z nadmiarem wolnego czasu...