Co mnie ostatnio zachwyciło – felieton
Jest ciepłe, majowe przedpołudnie. Jestem na zakupach. Nagle moja 85 letnia sąsiadka blednie, ma duszności, zawroty głowy. Ośrodek zdrowia jest niedaleko, szybko do niego docieramy. W rejestracji ma się rozumieć nikogo nie ma. Korytarz pełen oczekujących pacjentów. Wszyscy krzyczą, aby wezwać pogotowie. Nagle z jednego z gabinetów wychodzi młoda lekarka. Pyta co się stało. Pomaga chorej przejść do gabinetu, dokładnie bada, wypytuje o przebyte choroby i zażywane leki. Podaje szklankę wody i jakieś krople. Ciepłym głosem uspokaja, że wszystko będzie dobrze. Informuje, że może trzeba będzie na kilka dni położyć się w szpitalu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. A przecież mogło być inaczej. Mogło być pogotowie i wielogodzinne oczekiwanie na korytarzu, bo przecież 85 lat nie daje pierwszeństwa w kolejce. Mogło być wożenie od szpitala do szpitala, bo nie ma miejsc itd. Gdyby nie wrażliwość młodej lekarki mogłoby być zupełnie inaczej. Na szczęście jeszcze nie wszyscy pracownicy służby zdrowia są znieczuleni na ból, cierpienie i starość. Młode, inaczej edukowane pokolenie lekarzy i pielęgniarek zmienia złą opinię panującą wśród nas. Przecież szczególnie w tym miejscu trzeba być CZŁOWIEKIEM.