Buty
Nie mam zwyczaju przeczesywania sklepów bez zamiaru kupienia czegoś co potrzebuję, a wtedy weszłam wiedziona nagłym impulsem. Spojrzałam na prawo i oczy wyłowiły but w brązie. Sprzedawczyni od razu zainteresowała się moim wyborem, przyniosła drugi but do zmierzenia, objaśniła zalety, doradziła, który rozmiar wziąć i poinformowała o przecenie.
Przypuszczam, że miała dwadzieścia parę lat a jej sposób obsługi świadczył o doświadczeniu, o tym, że lubiła swoją pracę i klientów. Bez zwlekania zdecydowałam się na kupno chociaż wcześniej nie myślałam o tym, że potrzebne mi są tzw. adidasy. Te były marki puma i nie tylko pasowały na stopę jak ulał ale czułam jak pieszczą ją.
To wrażenie towarzyszy mi za każdym razem kiedy w nich idę a jeśli temperatura zbliża się do zera czuję jak grzeją, zatrzymują ciepło nóg. Poza tym amortyzują kroki na bruku chroniąc kręgosłup i dają wrażenie chodzenia po trawniku czy dywanie.
Brałam w nich udział w dwóch Biegach Sylwestrowych dookoła Plant, raczej idąc niż biegnąc około 5 km. Zabieram je w każdą podróż i poproszę żeby dano mi je do trumny.