Pokój
W otwartym oknie tańczyła na wietrze firanka. Biała futryna ograniczała taflę szyby odbijającą promienie słońca, które z ciekawością zaglądały do niewielkiego wnętrza. Mały, okrągły stolik przykryty koronkowym obrusem zajmował centralne miejsce pomieszczenia o jasnych ścianach. Przytulone do siebie stały przy nim dwa drewniane krzesełka. Na ścianie po drugiej stronie okna stary zegar odliczał czas. Stojąca pod nim komoda była z ciemnego drzewa dlatego też serwetki tkane rękoma staruszki, odbijały się wyraźnie na jej powierzchni. Obraz całości dopełniał dywanik umieszczony pod nogami stolika. Trudno jednak dostrzec było szczegóły ale całość sprawiała wrażenie ciepła, pomimo surowości pustych ścian.
Â
Firanka wzniosła sie lekko i zwiewnie, powiało zapachem lawendy. Szydełkowe wzory koronek leżących na stole w blasku słonecznych promieni przybrały barwę ecru odsłaniając tajemnice minionego czasu, dotyku kobiecych dłoni misternie tkających ich kształt. Zegar ukryty w czarnej obudowie jasną tarczą odliczał sekundy... minuty... godziny... dni minione od czasu powstania koronek. I tylko zapach lawendy pozostał w zimnym kolorze ścian. Jej chłód ocieplały niewielkie złocenia i ściana pełna nieskończonej ilości aniołków. Ta ściana ukryta była z boku za misternie udrapowaną kotarą.
Spoglądało z niej nieskończenie dużo anielskich oczu z ogromną ciekawością szukając w migoczącym świetle promieni słonecznych właściciela wnętrza. Był nim dystyngowany, starszy pan o smukłej, młodzieńczej sylwetce. Jego nieskazitelny ubiór współgrał z całością wnętrza. Z pedantyczną starannością układał na stoliku talerzyki i sztućce. Właśnie oczekiwał gościa.