Bistro Charlotte
Jakiś czas temu, przechodząc przez Plac Szczepański, zauważyłam to miejsce i zachwyciłam się wnętrzem i tym co jest do jedzenia – kanapkami i francuskimi rogalikami trzymanymi pod kloszami ze szkła. Zerknęłam dyskretnie na ceny – no, tanio tu nie jest. Nazwa umknęła mi z głowy, tak, że idąc na spotkanie pytałam przechodniów.
„Na środku sali króluje surowy drewniany stół. - Codziennie o godz. 18 podnosimy jego blat, dostawiamy wysokie krzesła, zmieniamy oświetlenie i muzykę. Miejsce zupełnie zmienia charakter - opowiada Justyna Kłosińska, która prowadzi Charlotte wraz z dwiema siostrami i przyjaciółką”.
Charlotte to połączenie kawiarni i piekarni, w której chleb piecze się na zakwasie, bez drożdży i dodatków spulchniających „na oczach” konsumentów. Przylegająca do pomieszczenia piekarniczego dolna sala, jest bardzo długa i wysoka, ze świetlikami w suficie, zastawiona ciemnymi stołami z drewna.
W samym jej końcu, odbyło się spotkanie uczestników warsztatów SAGA z Wojciechem Nowickim, dziennikarzem piszącym o jedzeniu i restauracjach. Szkoda, że niektóre słowa uciekały gdzieś w przestrzeń. Czy już czas zacząć korzystać z aparatu słuchowego? Rekompensowałam to częstując się kanapkami.
Trochę przeszkadzały też w słuchaniu odgłosy produkcji i kelnerzy donoszący herbatę spóźnionym gościom. Podziwiałam, jak nie patrząc pod nogi zbiegają z wysokich schodów z pełną tacą.
Spytałam o jadłodajnię U Pani Stasi. W odpowiedzi usłyszałam, że na całym świecie w dużych miastach są tego rodzaju miejsca. Przydałoby się jeszcze kilka podobnych w Krakowie.
Po rozejściu się większości towarzystwa, część z nas spontanicznie zgarnęła resztki poczęstunku na jeden stół i rozsiadłszy się wokół rozprawiała na temat przedłużenia spotkań po zakończeniu warsztatów.