W Omanie ubieraj się stosownie
Popołudniowy rozkład dnia dla Taty był prosty:
1.Spacer z dziećmi.
2. Pograć i pobiegać z dziećmi w piłkę.
3. ...z dziećmi....dla dzieci.... dzieci .....
4. W powrotnej drodze wpaść na policję i zapłacić za rejestracje samochodu.
Dla zaprawionego w boju Taty to jak bułka z masłem.
Wszyscy założyli sportowe buty, sportowe koszulki z Bobem Budowniczym, spodnie tuż za kolana i czapki na głowę. Drużyna to drużyna. Tata się dopasował - w końcu idzie z dzieciakami rozegrać pasjonujący mecz, przegrać jakieś wyścigi i polec (po długich bojach) w zawodach stawiania babek na czas. Powinien prezentować się odpowiednio. Tak jak Tata, a jednocześnie jak kumpel. Będzie super!
Przybili piątkę, spakowali cały sportowy sprzęt, wiaderko i koparę. Całuski dla mamy.
Pa, pa, pa!
iiiiiiiiiii ------>>>>>>>>>>>>> pojechali.
Realizacja czterech pierwszych punktów przebiegła książkowo. Wręcz fenomenalnie.
Dzieciaki sterały Tatusia nieziemsko. Dumne i blade łaskawie zgodziły się pooglądać budynek policji od środka i uczestniczyć przy uiszczenia opłaty za rejestracje autka.
I tu zaczęły się schody.
W drzwiach zagrodził im drogę umundurowany urzędnik.
- Policjant: Nie możesz wejść.
- Tata: Dlaczego? Że dzieci? Ja tylko chcę zapłacić. One będą grzeczne?
- PolicjantDzieci - dobrze. Zapłacić - dobrze. Ty - niedobrze. ( policjanta prawie nie mówił po angielsku.)
- Zdumiony Tata: Ja niedobrze? Co niedobrze! Ja zapłacić! Ja dobrze. Ja bardzo dobrze!
- Policjant: Zapłacić – dobrze. Ty niedobrze. Ty nie wejść. Ty przyjść inaczej.
- Tata: Inaczej? Jak inaczej? Tyłem? Bokiem? Szybciej? Wolniej? Jak inaczej?
- Policjant: Nie, ty wejść dobrze. Ty niedobrze. Ty inaczej!
Jeszcze chwila takiego błyskotliwego dialogu i zupełnie ogłupiały Tata chwyta za telefon i dzwoni do zaprzyjaźnionego Omańczyka:
- Cześć. Musisz mi pomóc. On coś chce, a ja nie mogę się dogadać. Ja coś "niedobrze".
Oddaje telefon...............bla bla bla.......
- Słuchaj - przyjaciel po drugiej skręca się ze śmiechu - ... jak by ci tu powiedzieć... eeee ... czy - czy ty masz na sobie spodnie?
- Pewnie że mam. Na wszelki wypadek skołowany Tata spogląda szybko w dół.
- Mam, z całą pewnością mam i chcę tylko zapłacić za rejestracje.
- Ale on mówi, że coś jest niedobrze z twoimi spodniami.
- On mówi że te spodnie czegoś ci nie zasłaniają! Co ty masz za spodnie? Dokąd sięgają twoje spodnie?
- Normalne spodnie. Z bawełny - chyba. Popielate. Za kolana. Wracam z dziećmi z meczu. Byłem na plaży. Ja tylko chcę do tamtego okienka. JA CHCĘ ZAPŁACIĆ.
- Ale on mówi że te spodnie są za krótkie. I że to jest POLICJA. URZĄD. Masz przyjechać jak ubierzesz się STOSOWNIE.
- Sorry! On tak powiedział. Zmień spodnie. Załatwisz to w "stosownych" spodniach. Cześć.
- Dziękuje. Cześć.
Tacie szczęka opadła do podłogi.
Jedną ręką zagania dzieciaki, drugą próbuje zasłonić wyłaniające się z "niestosownych" spodni kawałki gołych "niestosownych" łydek.
Cieszcie się dzieciaki. Policja zapewniła wam jeszcze jeden spacer ze "stosownie" ubranym Tatą.