Tyran nasz powszedni
Ktoś czy coś co ma nade mną władzę, wzbudza lęk i nie pozwala na autonomiczne, w pełni akceptowane przeze mnie zachowanie.
Wewnętrzny:
Miałam przykrą wpadkę w liceum i dyrektor skierował do mnie etyczny przekaz: "Cokolwiek czynisz czyń roztropnie i patrz na koniec" To wdrukowało się tak mocno w moją świadomość, że wymusza wartościowanie, ocenianie, planowanie. Nie jest to zupełnie złe, ale zakłóca spontaniczność, emocjonalność, kreatywność.
Zewnętrzny:
1. Spokojny, niby niewiele wymaga. Ale jak nie spełnię jego niewypowiedzianych oczekiwań oddala się, zamyka. Wtedy trudno o porozumienie i dobrą aurę - nie wiadomo jak przebić się przez tą obrażoną obcość.
2. Konwencjonalne rodzinne odwiedziny. Jedna z osób prawie nic nie mówi. Tylko uważnie obserwuje i słucha. Czasem o coś zapyta, ale nie powie o sobie, swoich bliskich, swoich kontaktach, pracy. To budzi niepokój i niweluje sens wizyty. Pozostaje pozorowanie rozmowy.