Moje uroczysko
Dom stoi w uroczym ogrodzie, gdzie spędzam dużo czasu. Był zaprojektowany według swojej funkcji.
Po prawej stronie znajdują się grządki warzywne. Dojrzałe, malinowe pomidory zwisają z pędów, przywiązanych do kołków drewnianych, olbrzymie, pomarańczowe dynie opalają się w słońcu na zielonych kocykach z liści.
Dalej, spod krzaczków spoglądają czerwone truskawki w towarzystwie nagietków, wysianych przez wiatr. Ogórki w zielonych mundurkach, przystrojonych żółtą butonierką, ukrywają się przed słońcem, pod szorstką pierzynką. liści
Na całym warzywniku rozpanoszyły się baldachimy kopru, wysianego samoistnie; rosną też różne zioła: mięta, bazylia, lubczyk.
Góra domu jest dla mnie oazą odpoczynku. Przy oknie stoi duża komoda, zarzucona kolorowymi poduszkami. Pewnego popołudnia usiadłam wygodnie na komodzie, obok mnie wyciągnęła się na swojej poduszce, ruda kotka Mańka.
Spoglądałam z góry na swój ogród, na kwiaty, które zadomowiły się po lewej stronie ogrodu, miały dużo i słońca i cienia, w zależności od pory dnia.
Rosły tam żółte dziewanny, słoneczniki, wzdłuż ogrodzenia stały dumne malwy - różowe, białe i bordowe. Róże herbaciane, białe, czerwone, rosły wzdłuż trawnika i dobrze się czuły w towarzystwie pachnącego groszku, który obrastał ogrodzenie. Kolorowe cynie oddzielały całe towarzystwo od pokrzywy, która wybrała miejsce w rogu i rosła tam dla celów zdrowotnych.
Nagle zobaczyłam jak jakiś wandal wyrywa moje ukochane róże, które płaczą, roniąc płatki po trawie.
Zaczęłam krzyczeć, wychylona przez okno Mańka spojrzała na mnie i dała susa z .parapetu, prosto na głowę chuligana. Cc tam się działo! Intruz biegał po całym ogrodzie jak poparzony z Mańką na głowie. Ogród wyglądał tak, jak po trąbie powietrznej.
Otworzyłam oczy – na szczęście to tylko był sen, obok mnie leżała Mańka i swoimi szmaragdowymi oczami, mówiła - „ w nagrodę posadź mi kocimiętkę”.