Moje pieniądze
Jako dziecko zbierałam pieniążki do niebieskiej świnki, która do tej pory jest jeszcze pełna – obecnie już - numizmatów. Tymczasem minęły lata i niedawno otworzyłam moją starą, znoszoną portmonetkę, do której już właściwie nie zaglądam, a gdzie wkładałam niepotrzebne mi już pozostałości z różnych wyjazdów. Wysypały się z niej inne monety: niektóre zaśniedziałe, inne jeszcze błyszczące, także te, których już nie ma w obiegu. Monety – wspomnienia o krajach, o ludziach, o historii. Złociście błyszczy George Washington z surowo zaciśniętymi ustami, a z drugiej strony Statua Wolności, wieczny symbol amerykańskiego mocarstwa. Obok na srebrzystym tle J. F. Kennedy głosi „Liberty i in god we trust”. Na ciekawej siedmiobocznej spatynowanej monecie widnieje bardzo zasłużony dla kraju prezydent Kenii, Daniel Moi. Małą dwudziestopensówkę niezmiennie zdobi profil Queen Elizabeth, a na złocistej spatynowanej monecie harfa Dawida i menora, odwołują się do biblijnej historii Izraela. Zmieniła i zjednoczyła się Europa, zniknęły jedne i powstały inne kraje. Na czechosłowackiej koronie kobieta, może pracownica kołchozu, wsparta na łopacie obsadza grządki. Nie ma już lirów z dumnym Hefajstosem, schilingów z alpejskimi szarotkami, fenigów z liściem dębu, ani ślicznej fińskiej penni z romantycznym drzewem, pod którym być może siadywał Sibelius. Mamy za to euro.