Byłam jabłonią
Stałam w sadzie piękna i rozłożysta, obsypana pachnącymi kwiatami. Był maj, ptaki świergotały, pszczoły zapylały moje kwiaty. Obok mnie stał piękny Jonatan… Ja piękna Szara Reneta i on Jonatan stanowiliśmy piękną parę wśród innych drzew. Z moich kwiatów powstały wspaniałe dzieci – dorodne owoce, dojrzewały i dorastały z dnia na dzień. Ja matka chroniłam je przed robactwem, wiatrem, gorącem i deszczem, dawałam im bezpieczeństwo. Opowiadałam im bajki, szeleszcząc listkami i układałam do snu. Przyszła jesień, jabłka zostały zerwane, opadły liście, rozpoczęły się chłody. Zostałam zupełnie naga, otulona sukienką z mgieł, obok mnie Jonatan stał również nagi…
Zostaliśmy sami, nasze dzieci odeszły, a ja myślałam często o nich i szarlotce której dodały smaku moje szare renety. Myśli jednak biegły do wiosny która obsypie mnie znów kwieciem i znów urodzę dorodne owoce.