Moja Polska
Szczupły, szpakowaty mężczyzna pewnym, spokojnym krokiem zmierza w stronę kościoła. Przechodząc koło kościoła żegna się znakiem krzyża i kieruje się w stronę zakrystii. Otwiera starodawne okute blachą drzwi, które skrzypią niemiłosiernie, ale dzięki temu nie trzeba dzwonka, żeby wiedzieć, że ktoś wszedł do zakrystii.
Przechodząc obok księdza ubierającego się do wieczornej Mszy świętej...