Moja podróż sentymentalna: Lwów – Łuck – Przebraże – Koszyszcze – Krzemieniec

Sobota 13 wrzesień

O tej podróży myślałam od lat, choć zapamiętane z dzieciństwa opowieści i miejsca wydawały się mityczne, jak najpierw Arkadia, potem Atlantyda, zniszczona przez morze nienawiści, ognia i krwi. Kiedy w gablocie Stowarzyszenia Kresy zobaczyłam w programie jednej z wycieczek nazwy Łuck, Przebraże, poczułam gwałtowne bicie serca. A więc te miejsca istnieją. Tam można dotrzeć.

Poniedziałek 15 wrzesień

Mamy problemy z dojazdem do Stryjskiego Wokzała, czyli dworca autobusowego. Najpierw wsiadamy do trolejbusu, ale okazuje się, że jedzie w innym kierunku, potem szukamy jakiegoś przystanku i informacji. W końcu, żeby zdążyć bierzemy taksówkę za jedyne 20 hrywien.

Autobus się nie spieszy, staje w różnych miejscowościach, często na życzenie wysiadających. Ale dzięki temu możemy poobserwować ludzi. Są przyzwoicie ubrani, uczynni, np. gdy zrobiło się tłoczno, podają nawet z końca pieniądze za przejazd, potem przekazują sobie bilety. Wysiadając, jakoś tak pięknie, mówiąc chyba "błagodaria" żegnają się z innymi.

Do Łucka przyjeżdżamy po południu i zatrzymujemy się w hotelu Świteź. Dostajemy pokój na trzecim piętrze. Jest w miarę czysto, w oknie elegancko udrapowana firanka, za którą jednak okno jest wyjątkowo spaczone, z ramami odstającymi od futryny. Miałyśmy więc przez cały czas aż w nadmiarze świeże powietrze i w ogóle nie trzeba było wietrzyć, zresztą nie było klamek, by okno otworzyć.

Czwartek 18 wrzesień

Od rana bardzo pada i jest jeszcze zimniej. Szkoda. Ale to pomaga mi wyobrazić sobie aurę, jaka była wg relacji Mamy i starszego rodzeństwa w Przebrażu w wyjątkowo mokrym i chłodnym sierpniu 1943 r. Ratując się ucieczką z Koszyszcz w czasie nocnego napadu bandy UPA, w narzuconych w ostatniej chwili jakichś okryciach rodzina lasem przekradła się do Przebraża. Tu w obozie samoobrony Ojciec podobnie jak inni mężczyźni pełnił nocne warty. W czasie jednej z nich przeziębił się i doszło do zapalenia płuc. W prowizorycznym szałasie umierał, bo nie było lekarza, ani leków. Dzisiaj będę miała możliwość na tej ziemi uczcić jego pamięć.

Przeczytaj całość - pdf