Miejsce, w którym chcę być

Jest w nim coś magicznego i zagadkowego dla mnie. Gdy pociąg, którym jadę, zbliża się do tego miejsca, jakiś nieokreślony poryw, wybudza mnie w sposób, jakby szeptał: "patrz, nie przegap". W zależności od stopnia zmęczenia przygotowaniami do podróży, dzieje się to już w Choszcznie lub nieco dalej, między Choszcznem a Stargardem Szczecińskim. Od tego momentu uważnie i z błogością upajam się mijanymi elementami krajobrazu, regionu, który kiedyś gdy zobaczyłam, od pierwszej chwili, wniknął do mojej świadomości, jako miejsce dla mnie, jako to, w którym chcę być. Dostrzegłam szansę, aby po wielu latach bycia fizycznie wszędzie i nigdzie, mieć coś, jakieś współrzędne: miejscowość, ulica, numer domu, zapisane w księgach urzędowych. Nadzieja ta wówczas ziściła się.

Widok z okien pociągu przywołuje wspomnienia: pierwszy przejazd tramwajem od dworca Szczecin Główny do Bramy Portowej. Nieopodal monumentalny gmach Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji przy Alei Niepodległości, miejsce pracy, dzielnica Pomorzany, miejsce zamieszkania. Gwiaździste place z wybiegającymi od nich ulicami, zasadniczo odróżnia to miasto od wszystkich innych w naszym kraju i dla mnie takim jest we wszystkich niemal aspektach.

Z pociągu jadącego do Świnoujścia przez Szczecin, chwyta za gardło i wyciska łzy, widok Wałów Chrobrego. W tym momencie kłębią się we wspomnieniach, na przemian, to spektakle w usytuowanym na nich Teatrze Współczesnym, to spotkanie w pobliżu tego teatru u przyjaciół przy ulicy Montwiłła. Liczne spacery, uroczystości z okazji Dni Morza, rejsy po porcie.
W moim mieszkaniu w Krakowie, zawieszony jest obraz olejny, z utrwalonym ich widokiem, namalowany w latach trzydziestych XX wieku przez niemieckiego malarza W. Jahu. Zakupiłam go w latach siedemdziesiątych w komisie, kosztem rezygnacji z realizacji innych planów, które uznałam wtedy za zbyt prozaiczne, tym samym niewarte aby nie skorzystać z możliwości zostanie posiadaczem tego obrazu.