Najstarszy zawód świata - Sprzedawca

Lawirując pomiędzy straganami poczuła nachalny wzrok. Bystre oczy, rozwichrzony czub, złoty bezczelnie rozdziawiony dziób zniewalały do zatrzymania się . Kilka kobiet szczelnie otaczało kolorowe orientalne stoisko.  Gdyby nie to białe wielkie ptaszysko  nie zatrzymałaby się. Miała słabość do białej porcelany.  To biały naturalny koralowiec , przeszmuglowany z Egiptu . Gdyby mnie złapali na granicy z dziesięć lat paki. Mogę sprzedać za 150 zł  choć wart  jest z 1.000 zł.  A czy jest do tego bransoletka rozległ się głos oglądającej  kobiety.  Nie zaryzykuję ponownie paki dla bransoletki.  Mignęły w rękach  kobiety korale z białego koralowca.  Dopchała się do kramu. 

Tu mam coś ekstra, z rąk sprzedawcy zwisał sznur z długich przypominających omszałe karmelki wyszlifowanych kamieni. To prawdziwy rarytas.  Wymienił nazwę, nie miała pamięci do nazw, a czy to istotne przy biżuterii.  Chciwe ręce  kobiety pochwyciły sznur i założyły na szyję.

Przecież nie jestem gorsza, sznur okrągłych półprzeźroczystych kamieni, wyszlifowanych  ułożonych w porządku dwa fiolety jeden zielony już był w jej rękach.  Bystre oczy sprzedawcy, zlustrowały ją dokładnie. Pasuje nawet do tego ubioru . Do dżinsów wszystko pasuje. Widzi pani  cenę  540 zł , między nimi jest srebro, zamknięcie też ze srebra, wart jest z 1.500 zł. Ściągnąłem  je  z Galerii. Wysprzedaję po okazyjnych cenach.  Stówa. 

Chciała mieć te korale choć wyglądały jak pomalowane szkło, nie zastanawiała się  nad zapięciem, surowcem, agat czy  jaspis, kolor zniewalał.  Niech pan poda lusterko poprosiła . Bezgłośnie powtarzała, po co mi  biżuteria,  żadnej  nie noszę. Nie mam czasu na przymierzanie i dopasowanie  błyskotek. Nie noszę korali powiedziała na głos. Po co nosić wystarczy mieć odezwał się sprzedawca.  Papuga rozwichrzonym czubem potakiwała mu . Słuszna argumentacja.

Ale sobie znalazł  pomocnika. Im bardziej usiłowała  samą  siebie przekonać że są zbędne tym bardziej chciała je mieć. Są nadzwyczajne mówił sprzedawca, dodają energii , choć pani jej nie potrzebuje. Nie zapamiętała nazwy kamieni  ale była pewna  że będą pasowały do kreacji sprzed roku której dotąd  nie przymierzyła. Biorę kolorowe  i  białe / nie przypatrzyła im się nawet/ ….wyrwało  jej  się ku własnemu zaskoczeniu. Musiała je mieć. Przypomniała sobie przejście graniczne pomiędzy Egiptem a Izraelem w okolicy Ejlatu. Dwadzieścia lat minęło a w niej pamięć piaszczystych plaż i turkusowego morza. Stary przewodnik z okolicy Tarnobrzegu, spełnił swoje  marzenie  o Ziemi świętej i Egipcie. Szczęśliwy zbierał  na plaży nad Morzem Czerwonym wielkie muszle. Pakował w gazety. Strażnicy graniczni pozabierali mu większą część zbiorów mimo przemyślnych schowków. Więc jak temu kupcowi udało się przemycić unikatowy biały koralowiec  objęty zakazem wywozu?. Skąd ich tyle na stoiskach  z biżuterią? Chciała wierzyć że to nie masa tylko koralowiec, prawdziwy, który ją ozdobi . Zakładając korale białe i kolorowe energetyczne targowała się. W głowie snuła wspomnienia o góralskiej ciężkiej lasce  przewodnika z twarzą pooraną bruzdami. Dzięki niej mimo zerwanego nad Morzem Martwym  ścięgna   weszła  w nocy po kilku tysiącach schodów na górę Synaj, podziwiała  wschód  słońca i czerwone pasmo gór .

Sprzedawca  zachwalał sznur malachitów,  są prawdziwe, wyszlifowane . Inni sprzedają sztuczne, tylko  30 zł. Przypomniała sobie Bożenkę która kilkadziesiąt lat temu przywiozła jej naszyjnik  i bransoletkę  z Afryki bodajże Konga. Po kilku latach nanizała je na nitkę po pęknięciu żyłki.  Późno, nie mogę snuć wspomnień.

Przyjrzyj się tym agatom, jaspisom mówiła papuga, przekrzywiając łeb w jej stronę. To najwyższa półka szepnął sprzedawca pokazując sznur centkowanych korali. Zapamiętała po kilkakrotnym powtórzeniu agat po grecku, po polsku pasiasty. 

Ma pan jakąś firmę ,zapytała nieufna klientka. Oczywiście podał wizytówkę. Zlikwidowałem stoisko i wysprzedaję za grosze resztę. Wszystko z mojej kolekcji. Przecież na innych stoiskach podobne sprzedają odezwała się przytomnie  jedna  z pań. Zapłaciła przeświadczona że są dużo więcej warte. Porwała plecak z impetem. Za  nim pofrunęły jakieś szkiełka, usłyszała odgłos metalu.  Rozłożony  na trzy części leżał na ziemi ptak, nie ptak. Pozbierała dwa szkiełka i metalowy kadłub. Ile się należy zapytała honorowo. Proszę dziesiątkę, sklei się powiedział wielkodusznie. Wyjęła  ostatni banknot. Wie pani przy tym stoisku ludzie tracą rozum usłyszała protekcyjny ton w głosie sprzedawcy. Wiedziała już coś o tym. Papuga uporczywie się w nią wpatrywała, strosząc paradny czub. Niech ją pani kupi za 100 zł. Zastanowię się.

Urok jaspisu niewolił jej myśli. Wyższa półka, szlifowane, na srebrze, dodają  skrzydeł. Od czegóż są bankomaty. Wróciła, z szyi zwisały dwie pary korali, ciążyły ku czemuś. Trzecie były  w granicach  możliwości, tyle imienin, potrzebne prezenty, usprawiedliwiała szał zakupów. Biorę karmelkowe lub jaspis a może wymienię te fioletowo-bursztynowe. Każdy wariant dopuszczalny mówił sprzedawca a papuga z przekrzywionym łbem wtórowała mu. Co za zły duch, sprowadza  człowieka  do grzechu.
Wezmę pasiaste, założyła trzeci sznur na szyję, nie ciążył. Kupi pani papugę, podałem świetną cenę przypominał się sprzedawca. Nie kupię, zniewala do zakupów. Zaczarowała każdy z  paciorków które wołają weź mnie.  

Ale ma pan gadane usłyszała,  mówi pan to co babki chcą usłyszeć. Rzeczywiście, chciała by wróciła  pamięć rafy koralowej, wspomnienia z wysp greckich  i obrazy z  mórz do których na pewno nie wróci chyba, że we wspomnieniach.

Sprzedaje nam pan marzenia,  a my je kupujemy  w granicach naszych możliwości mówiła następna. Kobieta. Właściwie nie są mi  potrzebne, ale  kupię te  kolczyki. Przypatrywał się twarzom kobiet, na których malowała się żądza posiadania.

Z podziwem patrzyła na sprzedawcę opowiadającego z wdziękiem historię powstania kolejnego sznura. Doszły do niej słowa o miejscu pochodzenia kamienia, nazwy chemicznej i właściwościach. Znał  też psychikę kobiet. Barwnym opowiadaniem wyzwalał potrzebę posiadania czegoś nadzwyczajnego.  A każda chciała coś takiego mieć.

Z przyjemnością słuchała jego opowieści. Napiszę o panu w jutrzejszym opracowaniu.  Niech  pani przyniesie. Pełna szczęścia wróciła do domu, trzy sznury korali, temat, wspomnienia.  Była przeświadczona, że zrobiła dobry interes. Tylko czemu po głowie tłukły się irytujące  słowa reklamy „jesteś  tego warta”.  

 

 

Klub Sagi – spotkanie 12 maja 2015