Świadectwo o tym, jak Mickiewicz był w Krakowie

Zaiste Mickiewicz był w Krakowie. Wieść gminna głosiła to od zawsze. Są zresztą na to niepodważalne dowody. Nadeszła pora, by je przedstawić i odsłonić światu tę skrywaną przez nadętych profesorów Pimków lub niechętnych Krakowowi pismaków warszawskich – rewelacyjną prawdę.

Najpierw trzeba jednak przyjąć do wiadomości, że Mickiewicz nie tylko wieszczem był, że był nie tylko poetą...

Moja ulubiona para butów

Moja ulubiona para butów, to kalosze; wymarzone, dostane od Taty, jedyne. Z bezcelowo zrobioną gwoździem dziurą (uwielbiłam kiedy chlupotały). Wiodły mnie jakiś czas przez życie w deszczowe dni. A to do szkoły, a to do żabiego stawu. Rozmawiały z roślinami w zalanym deszczem rowie. Pomogły uratować tonącego w kałuży motyla. Trącały nosami kamyki. Stały w przedpokoju smutne, kiedy świeciło słońce. Zawsze musiały być czyste, bo Rodzice wymagali...

Co mnie ostatnio oburzyło? – felieton

Przeglądając (pewnego dnia) internet, natknęłam się na reklamę wystawy „Human body exhibition” i komentarz: Ta wystawa zmieni wasze życie. I zmieniła. Sztuka do XIX w. była układna, poddana smakowi ogółu, konwencjonalna. Obecnie zaszły tak duże zmiany, że sięgnęły samego pojęcia. Sztuka współczesna, chcąc być programowo opozycyjna, przeszła okres awangardy, po czym zaczyna zmierzać w stronę zaprzeczania swojej definicji. Dziełem...

Krawiec

Powoli otworzył oczy. Do pokoju przez zamazane szyby przesączało się uliczne światło. Zobaczył w kącie biały kaflowy piec, a pod oknem starą Singerowską maszynę do szycia. Wokół niej leżały różnokolorowe skrawki materiałów i nici, na krzesłach niedbale rozrzucone części ubrania a na stole talerz z niedojedzoną zupą. Westchnął. Mimo wszystko miał ochotę wyprostować swoje ciało i radośnie się przeciągnąć, jest, znowu jest. Ręce wyrzucone do...

Porwanie

To był autobus miejski linii 164, wracałam do domu. Powinnam wysiąść na następnym przystanku, dlatego niespiesznie przecisnęłam się do wyjściowych drzwi i nacisnęłam przycisk, czekałam aż stanie, ale on jechał dalej. Ktoś krzyknął „Panie kierowco minął pan przystanek”. I co? I nic. Powstało zamieszanie, to już był trzeci z kolejnych przystanków, na którym nie stanął. Ludzie coraz głośniej wyrażali swoje niezadowolenie i wtedy wśród pasażerów...

Wakacyjna przygoda

Siedziałam rozleniwiona na malutkim tarasie letniskowego domku i obserwowałam zielonego pikapa, który powoli wspinał się na przeciwległą górę aż wraz z drogą zniknął w lesie. Codziennie pojawiał się o tej samej porze u podnóża góry, której czubek z oddali wyglądał jak świąteczna kopa gęstej rzeżuchy. Nie miałam wiele pracy, jeszcze nie zaczęły się wakacje, dzieci nie przyjechały, tylko ja snułam się po domu robiąc powoli pozimowe porządki i w...

Strony