Książka mojego dzieciństwa

Książką, która towarzyszyła mi przez całe moje dzieciństwo była powieść o niewolnictwie w Ameryce zatytułowana „Chata wuja Toma”. Czytałam ją raz po raz, płakałam nad nią, uczyłam się na pamięć całych jej rozdziałów. Zachowałam ja do dzisiaj, jest bardzo zniszczona, twarde okładki wyblakły, grzbiet jest potargany, jednak stoi na półce mojej biblioteczki. Opowiadałam o tej książce moim wnukom...

Książka mojego dzieciństwa

Waham się między „Heidi” Johanny Spyri a „Skowronkiem” (zapomniałam nazwisko autora) . Były znacząco odmienne od polskich książek. Skłaniam się ku tej drugiej, której akcja toczy się w Anglii w czasach Szekspira. Tytułowym bohaterem książki jest chłopiec obdarzony pięknym głosem, stąd jego imię-przezwisko.

Zafascynowany występem trupy aktorskiej w jego rodzinnym miasteczku, dołącza...

My odkrywamy Sagę, a Saga nas

Długo patrzyłam na płótno pt. Paon na wystawie Zawsze Młoda Polska. Rysunki, żarciki, sentencje, komentarze. Artyści zawsze szukali wspólnej przestrzeni i miejsca gdzie mogliby się spotykać, rozmawiać, sprzeczać, wyrażać swoje poglądy, żartować, robić szkice i karykatury kolegów.

Właśnie z takiego miejsca pochodzi obraz - dokument o którym mowa. Popularna w owym czasie w Krakowie...

A woreczek?

Leniwe, majowe przedpołudnie. Siedzimy na ławce pod Wawelem i cieszymy się słoneczkiem.

Cudnie jest.

Kasztany kwitną, wody w Wiśle opadły, powódź nam nie grozi. Spasione gołębie niemrawo łażą dookoła ławki, zazdrośnie zerkając na jedzone przez nas obwarzanki.

Cudnie!

Od strony Wawelu, w pięknym krakowskim stroju nadchodzi najprawdziwszy Krakowiak.

Na...

Stary Basa

Przed chałupą, na omszałym kamieniu, siedzi Stary Basa.

Spicniały jakiś i spsiały.

Żeby nie dostać wilka podłoży sobie piękny, mięciutki i ciepły szal swojej ukochanej żony. Rozsiadł się wygodnie i mruczy po nosem.

Tuż obok przycupnęło coś małego. To małe czasami bywa duże.

Niekiedy trochę śmierdzi. Czasem nawet bardzo.

Czasami bywa łyse a czasami...

Moje warsztaty Saga

Przed warsztatami w willi Decjusza Saga kojarzyła mi się jedynie ze wzruszeniem sklepikarza, który tak gorliwie zachwalał moc jednej torebki herbaty saga, że łamał mu się głos i wilgotniały jego oczy. Saga to także nazwa warsztatów twórczych. Moje pierwsze wrażenie było takie, że pomyłkowo trafiłem na kongres kobiet, a że do wszystkiego się można przyzwyczaić, nie było mi źle samemu w gronie...

Strony