Z czego nie wolno się było śmiać w dzieciństwie?

Na wakacjach w Bukowinie Tatrzańskiej nie wolno się było śmiać z robaków. A konkretnie z robaków pani Kalinowskiej.

Lato spędzałam jak zwykle na Wierchu Olczańskim, w domu wynajętym przez stryja Zygmunta, który zapraszał na wypoczynek członków rodziny i bliskich znajomych, ponieważ lubił spędzać czas relaksu wśród swoich. W 1962 roku w lipcu przyjechała do nas na wywczasy...

Jedno z uczuć niekomfortowych

Za oknami autobusu linii 112 niby ciemno, bo noc, ale trochę jasno od śniegu. Niebrzydko. Zamyśliła się. Znowu rzut oka na zewnątrz.

- Gdzie ja jestem? Cholera jasna, przegapiłam mój przystanek! Nie poznaję okolicy.

Wysiadła, a za nią facet w jaskrawozielonej kurtce.

- Wygląda na to, że pojechała Pani za daleko? To przykre.

Wzruszyła ramionami i przeszła na...

Lekcja geografii

W czwartej klasie podstawówki już pisałam nosem. Z powodu krótkowzroczności umykały mi szczegóły gazetki wiszącej na ścianie po lewej oraz większość tekstów z tablicy. Dokładnie za to mogłam studiować napisy nagryzmolone na mojej ciemnozielonej ławce.

Szkoła nr 18 mieściła się w Krakowie przy ul. Topolowej, niedaleko muzeum Wodza Rewolucji. Nie zdziwiłam się więc zbytnio, gdy pewnego...

Dziadek Stefan

Zdziwiłam się mocno, gdy 19 lutego 1974 roku ujrzałam w moim mieszkaniu w Krakowie przy ul. Łużyckiej 67/21 ukochaną babcię Zosię - lwowiankę i antykomunistkę, oglądającą pierwszy odcinek radzieckiego serialu pt. „Siedemnaście mgnień wiosny”. Dotąd miała ona w pogardzie wszystko, co sowieckie. Teraz, zaaferowana, trzymała w ustach „płaskiego” z ustnikiem, a na małym ekranie zaciągał się dymem...

Bohater mojego dzieciństwa, o istnieniu którego nikomu nie mogłam powiedzieć

Jędrek Chowaniec z Bukowiny Tatrzańskiej bywał często w domu swojego dziadka, Andrzeja Chowańca, gdzie spędzałam wakacje. Starszy ode mnie o sześć lat, był już prawie facetem, gdy ja kończyłam pierwszą dekadę życia. Zahipnotyzował mnie jego widok w pełnym góralskim stroju w niedzielę po kościele. Te siwe oczy, słuszny wzrost, biała koszula, portki z parzenicami, kierpce i kapelusz z piórkiem....

Wakacje w Bukowinie Tatrzańskiej anno Domini 1963

Gaździna przynosiła w wiklinowym koszu owiniętym w białą lnianą płachtę różne pyszności: świeże jajka prosto od kury, masło własnoręcznie ubite, śmietanę, biały ser.

Ciocia Isia krzątała się po kuchni. Kilka długich chwil i na stole pojawiały się… cieplutkie i pulchne, pachnące przysmażoną tartą bułką delikatne elementy potrawy, której smaku nie zapomnę. Śniło mi się potem wiele razy,...

Strony